To jednocześnie obraz Ameryki ludzi młodych, którzy nie zawsze radzą sobie z nadmiarem stresów i wynaturzeń współczesnej cywilizacji, z "ciśnieniem życia" nakierowanym na karierę. W rezultacie nie zawsze mogą utrzymać się na powierzchni i często już na progu dorosłości oscylują między chorobą psychiczną a marginesem społecznym.
Ja tak odbieram tę "Zabawną historię", choć to oczywiście nie jest przesłanie filmu, ale w sposób oczywisty z niego wynika.
Bogaty świat jego wrażliwości i wyobraźni? Jest różnica między wrażliwością a przewrażliwieniem, główny bohater tak właściwie to nawet nie wie czemu chciał się zabić, bo rodzina, bo szkoła, bo kumpel ma dziewczynę a ja nie mam... no na litość, to każdy z nas powinien się w pewnym momencie zabić. A wyobraźnia jest dokładnie gdzie? Na 20 rysunkach labiryntów? No tak, wyobraźnię ma tylko kreatywność level 1.
Do tego motyw typu "jestem niesympatycznym szczurem ale piękność w której się zakochałem chce akurat mnie" jest raczej z bajki dla nastolatek. Plus ta fałszywa skromność "nie, nie umiem rysować" i jeb Picasso, "nie, nie umiem śpiewać" i jeb Jackson, typowy nastolatek który uważa że świat poświęca mu za mało uwagi, no a przecież jest taki zajebisty pod każdym względem.
Film ratuje tylko gra Zach'a Galifianakis'a, jakby jego rola była pisana przez zupełnie innego scenarzystę.
Zgodzę się że film nie do końca podołał oddaniu emocji które są opisane w książce - mam wrażenie że akcja zaczyna się ok w 1/3 akcji książki czyli pomija wszystkie wyjaśnienia i powody dzięki którym można zrozumieć chłopaka lub robiąc z niego comedic relief. Na przykład scena w której np. (w książce) siedzi przy stole z rodziną, ma milion wyrzutów sumienia co do rzeczy których nie zrobił, które zrobił źle, do tego wszyscy robią co mogą żeby mu pomóc a on nie potrafi zjeść posiłku i zmusza się do zachowywania pozorów i jedzenia po czym wybiega do łazienki zwymiotować. Obrzuca się wtedy stosem wyzwisk i chce umrzeć bo słyszy przez ścianę reakcję swojej matki. Tego dnia też powstaje plan pójścia na most. Za to w filmie zabawnie bełta na całą swoją rodzinę ha ha ha.
Film generalnie lekki ale gdybym nie znała motywacji bohatera z książki czułabym że zmarnowałam czas na oglądanie, a przecież nie o to chodzi w filmach - mają być samodzielnymi historiami a nie dopełnieniami książek.
każdy z nas boryka się z problemami osobistymi czy dnia codziennego, ale grunt to się nie poddawać, otaczać się życzliwymi ludźmi i korzystać z pomocy fachowych specjalistów jakich wiele w naszym kraju, choć prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i ten kto jest z nami w tym najgorszych chwilach zostanie z nami na zawsze i nigdy nas nie opuści :):)