pod postacią Danny'ego DeVito. "Chciałem napisać coś prawdziwego, ale zabawnego, coś co się sprzeda".
Wszystko co miał do powiedzenia zawarł w "Happiness". Zostały mu klisze, które chyba po prostu lubi i chciałby, żebyśmy i my polubili... Ale to jak zaproszenie do niesmacznej zabawy, On po prostu nie jest sympatycznym dzieciakiem i po chwili sławy została mu już tylko opcja dla samotnych. Pewnie wybierze wyrywanie rączej mrówkom, albo coś innego typowego dla wrażliwych chłopców z cofniętą żuchwą.