Mam wrażenie, że obejrzałam nieudaną parodię filmu, a nie kontynuację serii.
Też tak to czuję. "Klątwę Czarnej Perły", "Skrzynię umarlaka" i "Na krańcu świata" łączyło wiele: Jack Sparrow miał dobre pierwsze wejście, nieco później ktoś oberwał w policzek od rozczarowanej kobiety, toczyły absurdalne walki na wysokościach i bzdurne spory między dwoma, zawsze działającymi w parze bohaterami (przodowali Ragetti i Pintel). Myślałam, że piąta część, traktująca o potomku Willa i Elizabeth, zrekompensuje wszystkie niedociągnięcia czwartej. Nic z tego! Starych postaci pojawiło się niewiele, a nowe są po prostu nudne. Nie wiem, czy będzie mi się chciało oglądać epizod szósty - oby się za niego nie brali!
Jack Sparrow w tej części ma najlepsze wejście od czasów Klątwy Czarnej Perły. Gra aktorska Deppa czy napisanie postaci to już oczywiście inna sprawa, ale dla mnie jest wszystko ok.
Mnie najbardziej dobił motyw notatnika Barbossy.
Sam go napisał, ale tylko laska potrafiła go odczytać. Litości.
no jak nie napisał. "te kilka moich bazgrołów" - jakoś tak to szło w filmie, plus tatuaż na ręce.
"I thought the ruby might afford her some easy life, but I never imagined she would take those scribblings... Make a life of her own"
Nigdzie nie ma, że to jego notatki, a tatuaż... Nie wiem, może po prostu zrobił wzór z notatnika? Jeżeli w zamierzeniu scenarzystów notatnik miał być napisany przez Barbossę, to film jest kompletnie pozbawiony sensu. Nie mówiąc już, że Barbossa w pierwszej części powinien zniszczyć trójząb, zamiast szukać po całym świecie monet ze skarbu.
to nie Barbossa był autorem notatek, tylko Galileusz - ta dziewczyna mówi o tym w którymś momencie filmu. Sam Barbossa pytając ją o to, skąd go ma, powiedział, że ten pamiętnik został skradziony we Włoszech - dokładnych jego słów nie pamiętam, ale sens był taki, że domyślić się można było, że sam ukradł te notatki. Potem zostawił je dziewczynie. Ale tatuaż mnie zdziwił, chyba dali go po to, żeby ona się domyśliła.