Dzieło doskonałe w każdym calu. Rozwala emocjonalnie. Doskonały montaż. W punkt dobrana muzyka. Świetnie zagrany. Jestem w szoku, że całkiem przypadkiem trafiłam na tak wybitne kino, które każdego wrażliwego człowieka dotyka niesamowicie głęboko i nie pozostawia obojętnym.
Momentami szczęka opada nisko...
Nie dawno widziałem, absolutnie jest to jeden z moich ulubionych filmów. Na takie filmy czekam, takich szukam... Uwielbiam to uczucie, gdy film mnie rozwala na drobne kawałeczki...
Jeżeli lubisz duże emocje w filmie (a widzę, że tak), gdy film zostaje na długo w pamięci to polecam też film Dolana "Mama". Genialne kino, ja przynajmniej właśnie takie uwielbiam - mocno emocjonalne.
Czasem mnie zastanawiają ludzie, którzy lubią się źle czuć, albo też - którzy czują się dobrze oglądając, jak inni czują się źle.
Ja akurat nie znam ludzi, którzy lubią się źle czuć, więc na ten temat się nie wypowiem.
To niestety nas kieruje w stronę tych, którzy uwielbiają oglądać na ekranie nieszczęście.
O, czyli kierujesz się takim mitem, że smutniejsza historia to lepszy film? Gdy zaproponuję, to przecież uznasz, że nie mam racji, bo każdy wesoły film wyda Ci się zły.
Z moich ocen na 10:
Delicatessen
Krew dla Draculi
Żywot Briana
Seksmisja
Jabłka Adama
Rosencrantz i Guildenstern nie żyją
Podróż na Księżyc (1902)
Znalazłam u mnie film z tych "niesmutnych", któremu dałam 10/10, więc nie do końca Twoja teoria o tym czym ja się kieruję się sprawdza. Ale faktycznie większość z tych moich 10/10 nie jest za wesoła. To już chyba trzeba psychologa, który wyciągnie wnioski.
Tak, codziennie. Zaczynam dzień od zobaczenia smutnego filmu i obowiązkowo kończę dzień tak samo.
Na moim profilu można znaleźć jakie filmy oglądam i czy wszystkie są smutne. I niesamowite, bo kilka komedii oceniłam wysoko.
Niestety nie ma tam informacji o wielokrotnym oglądaniu. Dlatego spytałem. Mijasz pytania.
Nie oglądam wielokrotnie tego samego filmu, bo szkoda życia, gdy w kolejce czekają inne. Chyba, że akurat kogoś zachęcam do zobaczenia i pooglądam z nim, ale to nie jest uzależnienie od smutnego kina.
Każdy lubi coś innego.
Wyjaśniłaś mi już, że nie czujesz się po takich filmach źle. Masz wielu znajomych, którzy oglądają na ekranie śmierć dzieci albo mordowanie dzieci przez dzieci albo znęcanie się psychiczne i fizyczne, a potem nie czują się źle?
Napisałam, że po oglądaniu takich filmów nie czuję się źle? Może wróc do podstawówki i naucz się czytac ze zrozumieniem. Nie widzę sensu tej bezowocnej wymiany zdań.
O, zrobiło się niepełnosprawnie. To Ci zacytuję:
"Ja akurat nie znam ludzi, którzy lubią się źle czuć, więc na ten temat się nie wypowiem."
oraz
"Genialne kino, ja przynajmniej właśnie takie uwielbiam - mocno emocjonalne."
Dlatego napisałem
"Wyjaśniłaś mi już, że nie czujesz się po takich filmach źle."
Bowiem skoro uwielbiasz takie filmy oraz nie lubisz się źle czuć, to nie czujesz się źle.
Może zatem Cię w tej podstawówce odwiedzę, bo szczekasz znakomicie, ale co dokładnie szczekasz - nie rozumiesz.
To bardzo miłe w twojej strony, że tyle czasu mi poświęcasz, analizujesz moje każde zdanie - czuję się wręcz wyróżniona i przepraszam, ale moje życie jest na tyle ciekawe, że nie poświęcę ci tyle samo czasu. I nie zmienię też dla ciebie swojego gustu.
Weź coś na uspokojenie i może pooglądaj jakiś dobry film, komedię, uśmiej się po pachy :)
Rzeczy mają się prościej. Ja czytam wypowiedzi rozmówcy, Ty nie czytasz nawet własnych.
Przeprosiny przyjęte.
Masz życie na tyle ciekawe, żeby nie mieć czasu na posty z treścią, ale nie dość ciekawe, gdy pojawia się możliwość napisania bez treści? Jesteś bardzo wrażliwa!
Kocham kino,które potrafi pokazać życie bez lukru w najtrudniejszych jego momentach i jednocześnie nie ma nic wspólnego z taniością emocjonalnych banałów serwowaną zbyt często w kinie np.amerykańskim...
A gdyby tak napisać, że jednak niedoskonałe, bo jedzie po emocjach dość prymitywnie (no śmierć dziecka, co łatwiejszego?), pokazuje nieradzenie sobie z tragedią (bez nowości), dostajemy nieco innych bohaterów (nie uważasz chyba, że wniosą coś do kina filmy o fryzjerach tracących dziecko, o kierowcach ciężarówek tracących dziecko, o ludziach jeszcze gdzie indziej pracujących tracących dziecko) i ciekawą muzykę (jak kto lubi), ale czym się zachwycać?
Gdyby kolejność scen była chronologiczna, historia byłaby banalna i może nawet niestrawna. Czy wnosi coś podstawowy unik: zmiana kolejności z chronologicznej? Filmy "poważne" bardzo często tym grają. Muzyka dobrana jest "w punkt" o tyle, że się mija z rzeczywistością. Śpiewający nie są w stanie w realu nawet zbliżyć się do historii z piosenek. Sam gatunek muzyczny nie ma żadnego znaczenia dla historii (fryzjerzy tracący dziecko są heavymetalowi, a kierowcy ciężarówek wolą Bacha, cóż to wnosi?). Dostajemy zatem ciekawy kontrast między banałem tekstu muzyki a prozą życia, w tym widzę wartość filmu, no ale nie wiem, czy trzeba mi grać na emocjach śmiercią dziecka, żebym taki kontrast zrozumiał. Raczej po katolickim wychowaniu już się połapałem, że śpiewane pieśni się do życia mają nijak.
Uwaga o każdym wrażliwym człowieku jest chyba obraźliwa. Ale pewnie brak Ci wrażliwości, żeby to wyczuć.
Tak, zapewne brak mi wrażliwości i dlatego ten film mi się podobał. Kompletnie nie rozumiem krytykowania czyjegoś gustu, obrażania tylko dlatego, że zrobił na mnie wrażenie jakiś film. Tak Ci to przeszkadza, że nie potrafiłeś niczego podobnego poczuć? Obojętne jest dla mnie czy ktoś poczuł to co ja. Ja wyraziłam tylko swoją opinię bo po to powstał FW. I nikomu nie narzucam, co ma czuć. Podtrzymuję, że każda wrażliwa osoba odczuje emocje oglądając ten film, niewrażliwa przejdzie obojętnie.
Powinieneś być dziennikarzem TVN-u, świetnie wyciągasz połowę zdania z kontekstu. Awansowałbyś tam szybko.