Niestety, już w pierwszych scenach rozmowy chłopca/chłopców z matką można nabrać podejrzeń o nieistnieniu drugiego bliźniaka - Lukasa. Kiedy to matka nalewa picie tylko do jednej szklanki i w sumie nie zwraca uwagi na drugiego z chłopców. A kolejne sceny, w którym matka zwraca się tylko do Eliasa utwierdzają w przekonaniu, że Lukas jest wytworem wyobraźni tego pierwszego i z pewnością Lukas zginął w początkowych scenach nad jeziorem.
No chyba większość na to wpadła, przecież to nie pierwszy tego typu film.
To ogromnie męczy, wiedząc, że fabuła która skupia się na relacjach matka – syn/synowie i ciągnie się przez cały film znajdzie ujście w „zaskakującej” scenie odkrycia tej tajemnicy.
Szkoda, można było bardziej popracować nad zatuszowaniem tego elementu, co przecież w tym filmie jest niezwykle istotne.
Dodatkowo ostatnia ze scen wymęczyła mnie sadystycznymi zagrywkami Eliasa.
Ja miałam nadzieję, że ta cała "oczywistość zakończenia" to tylko zmyłka i na końcu okaże się zupełnie coś innego... ;)
Też przez jakiś czas miałem taką nadzieję :) Takie zmyślne zagranie mogłoby ustawić film na poziomie 6 zmysłu.
Też mnie to irytowało. Już od sceny ze szklanką było wiadomo że Lucas nie istnieje. A jak ktoś bardziej domyślny to że zginął.
no ja wpadłem na to że lukas mógł zginąć już w pierwszych scenach jak wchodzi do tego ciemnego szybu czy coś tam i następnie elias jest sam nad jeziorem. dodatkowo z horroru to ten film mial tylko to sadystyczne zakończenie. słabo
fakt, scena ze śniadaniem już pokazała o co chodzi. Ale i tak nie spodziewałem się takiego strasznego obrotu spraw....
Przecież ten wątek, rzeczywiście ciekawy, nie ma w gruncie rzeczy żadnego wpływu na przebieg filmu. Rzeczywista walka toczy się w innym wymiarze.
Który wątek? Z nieistniejącym bliźniakiem? I w jakim wymiarze?
Może rozwiniesz swoją myśl... ?
To, że Lukas miał brata bliźniaka, a może go tylko wymyślił, ma znaczenie psychologiczne, naukowe i badawcze. W sensie filmowym, jak się okazało, był to świetny pomysł. W filmie głównym wątkiem jest konflikt matka - dziecko (dzieci). Powody psychologiczne są mocne, ale znacznie ciekawszy jest rozwój sytuacji. Nurtuje mnie raczej myśl, czy takie relacje są psychologicznie uzasadnione, czy taka skala agresji może mieć miejsce.
Nieważne stają się różne bystrookie spostrzeżenia, kiedy na naszych oczach rozgrywa się taka tragedia.
Temat jest ciekawy, ale nie powiedziałbym, że wątek z nieistniejącym bliźniakiem nie ma wpływu na przebieg filmu - wręcz przeciwnie, skoro film prowadzony jest w taki sposób, aby tuszować nieobecność jednego z bliźniaków. Tym bardziej , że właśnie głównym wątkiem filmu jest relacja matki z dziećmi (właściwie z jednym z nich - ale to właśnie ma się okazać na końcu).
Owszem eskalacja brutalizmu Eliasa szokuje, przykuwa uwagę i skłania do zastanowienia nad możliwością istnienia takiego przypadku. Ale męczy zarazem i nie daje poczucia, że ten film był udany po jego seansie.
Troche minęło, ale jak można o to zapytać skoro jest to napisane w pierwszym poście tego tematu? Jeden z bliźniaków nie żyje i działa w trybie Brucea Willisa z 6 zmysłu. Bardziej szczegółowo palą żywcem matkę w domu i stoją w polu patrząc na pożar (już razem w trójkę bardzo spirytystyczna scenka).
Ja się w ogóle domyśliłam tego po pierwszej scenie, kiedy jeden brat wymienia imię drugiego (film trochę czasu obejrzałam) i myślę sobie (a zwiastun widziałam) - może jeden nie istnieje z chłopców? Ech, no i potem oglądanie tego do końca... męczarnia!